Autor Wiadomość
Ithil
PostWysłany: Sob 11:52, 02 Gru 2006   Temat postu:

Śmiszne. Fajne. Skąd to wziąłeś i czy jest tam więcej tego typu scenek?
Marvel
PostWysłany: Czw 13:57, 20 Paź 2005   Temat postu:

eeeeeeeeeee............ napewno nie warcraft, zresztą nic z książek....... tylko z neta...... ale i tak fajne Very Happy
Parn
PostWysłany: Sob 21:54, 15 Paź 2005   Temat postu:

Ale skąd ją znam Very Happy A no włąśnie necro Warcraft
Marvel
PostWysłany: Sob 21:33, 15 Paź 2005   Temat postu:

Very Happy thx
Parn
PostWysłany: Czw 23:54, 13 Paź 2005   Temat postu:

no niezła bardzo dobra
Necromancer
PostWysłany: Czw 23:53, 13 Paź 2005   Temat postu:

No to jest niezłe ale to raczej jakby była wyrwana kartka z jakiejś opowieści Warcrafta Very HappyVery Happy ale fajne trzeba przyznać
Marvel
PostWysłany: Sob 9:42, 01 Paź 2005   Temat postu: mala scenka, moze sie przydac

Akcja dzieje się po zmroku. Przy niewielkim, dogasającym ogniu siedzi na niewielkich pieńkach dwóch zbrojnych orków w hełmach z krótkimi rogami. Rozmawiają nieco na boku małego, kilkunastoosobowego obozu leżącego na skraju lasu. Poniżej, w dolinie, znajduje się obóz ludzi.


RAGHAT: Nie wygramy tej bitwy.

GRUND: Wojny też nie.

RAGHAT: Tak myślisz?

GRUND: Nigdy nie wygraliśmy żadnej wojny. Wierzysz, że teraz będzie inaczej?

RAGHAT: Chciałbym.


Do rozmawiających przychodzi rosły ork z szerokimi barami. Hełm z wielkimi rogami bawołu sugeruje, że to dowódca.


DOWÓDCA: Przygotuj się. To już niedługo.

GRUND: W porządku.


Wielki ork odchodzi. W obozie zapanowuje lekkie poruszenie.


RAGHAT: Dlaczego się zgodziłeś?

GRUND: Ktoś musiał.

RAGHAT: Ale dlaczego ty?

GRUND: Jakie to ma znaczenie?

RAGHAT: Skazujesz się na pewną śmierć. To nie ma dla ciebie znaczenia?

GRUND: Wy jutro wieczorem przyjmiecie bitwę. Będzie was trzystu pięćdziesięciu i może garstka jeźdźców. Ludzi jest ponad tysiąc, z czego setka ciężkiej kawalerii, do tego są z nimi brodacze i ich działa. Sądzisz, że macie szanse?

RAGHAT: Nie zwyciężymy, ale może przeżyję. Wtedy ucieknę na północ, do armii Thordora. Na razie wciąż się trzymają. Idą w góry i tam zamierzają się bronić.

GRUND: Aż do końca...

RAGHAT: ...

GRUND (kręcąc głową z ponurym uśmiechem): Nie, przyjacielu, to nie dla mnie. Nie zamierzam ginąć niczym szczur, ukryty w najciemniejszej dziurze i przyparty do muru. Chcę umrzeć wolny.

RAGHAT: Przecież wierzyłeś w zwycięstwo. Co się stało z tą wiarą?

GRUND: Nigdy nie wierzyłem w zwycięstwo. Już w dniu, gdy goniec przybył z wieścią o wojnie, wiedziałem, że poniesiemy klęskę. Cieszyłem się, to prawda. Ale w zwycięstwo nie wierzyłem.

RAGHAT: Więc dlaczego się cieszyłeś?

GRUND: Dlaczego... Bo od dzieciństwa chciałem, byśmy się poderwali i pokazali, na co nas stać. Nie po to, by zwyciężyć, ale po to, by udowodnić, że nie jesteśmy urodzonymi niewolnikami. Żeby wreszcie odrąbać tą pięść, która od dziesiątek lat na nas spadała. Marzyłem o tym dniu, aż w końcu nadszedł. Z przybyciem gońca nastał dla nas świt, i to świt, który przyniósł wolność.


Na jakiś czas zapada cisza. Do orków ponownie podchodzi Dowódca.


DOWÓDCA: Dogaście ognisko. Grund...

GRUND: Tak, wiem. Już idę.


Dowódca odchodzi w głąb obozu. Orkowie wstają. Raghat zalewa żarzące się drwa wodą, następnie zasypuje je piaskiem. Twarz ma ściągniętą.


RAGHAT: Jak mam cię przekonać...

GRUND (kładąc rękę na jego ramieniu): Nie możesz. Ale możesz coś dla mnie zrobić. Jeśli jutro przeżyjesz... nie idź na północ, postaraj się wrócić do domu. A jeśli kiedykolwiek ci się uda znajdź Shauri.

RAGHAT: Mam jej coś przekazać?

GRUND: Tak. Powiedz jej...


Od strony obozu dochodzi do ich uszu niski dźwięk piszczałki. Grund poprawia naramienniki i hełm.


RAGHAT: Co mam jej powiedzieć?

GRUND: Nie wiem. Wymyśl coś.

RAGHAT (z uśmiechem, lekko rozbawiony): To nie będzie proste.

GRUND (także z uśmiechem, choć bardziej odległym; wzrok ma skierowany gdzieś w dal): Nic nie jest proste.

RAGHAT: Trzymaj się, przyjacielu.

GRUND: Do zobaczenia.

Grund odchodzi. Raghat siada na pniaku. Słyszy, jak kilku orków, stojących w kole, zagrzewa się cichym, bojowym zawołaniem. Odwraca się plecami do obozu i spogląda w dolinę, ku zbiorowisku ludzi. Nie patrzy, jak Raghat maluje sobie twarz. Nie patrzy, jak zakłada na plecy beczkę z prochem.


fajne nie??to mozna wykorzytac jako mala scenke w grze, jakby BG naprzykald obserwowali wrogi oboz albo mieli objawienie, czarodziej korzystalby z jasnowidzenia itp. Very Happy

Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group